Ewa Pągowska przeprowadziła niedawno rozmowę z Jackiem Santorskim. Całość ukaże się niebawem w magazynie Forbes, przed Tobą jej krótki fragment, na zachętę:
EPg U podłoża wybujałego ego są kompleksy i urazy?
JS
Tak, te nieuświadomione. I traumy z dzieciństwa czy okresu nastoletniego.
Obojętnie czy mówimy o nadmiarowym ego typu władczego – agresywnym,
kontrolującym, budzącym strach – czy o nadmiarowym ego typu
narcystycznego – które uwodzi, oczekuje podziwu i ma zero tolerancji na
krytykę. Nadmiarowe ego chroni przed restymulacją – tak to się fachowo nazywa – czyli uruchomieniem i ożywieniem dawnych traum i kompleksów oraz emocji z nimi związanych. Natomiast uświadomienie sobie ich w bezpiecznych warunkach np. gabinetu
psychoterapeutycznego – tej swojej słabości, bezbronności, doznanego
upokorzenia czy strachu – pozwala zyskać dystans.
EPg Zna pan firmy, które poniosły klęskę z powodu wybujałego ego ich lidera?
JS
Znam i polskie firmy, które z tego powodu zbankrutowały i drużyny
sportowe, których trenerzy musieli na pewien czas odsunąć od udziału w
zawodach gwiazdę zespołu, bo jej ego fatalnie wpływało na resztę
zawodników. Nie chcę jednak ujawnić szczegółów. Jednak to, że wybujałe
ego prowadzi do klęski jest udowodnione. Jim Collins – jeden z najbliższych
mi autorytetów w dziedzinie zarządzania oraz autor „Od dobrego do
wielkiego” – od czterech dekad stara się odkryć, co decyduje o tym, że firmy
są w stanie przetrwać wielkie kryzysy a co o tym, że upadają. On wyłonił
etapy poprzedzające klęskę. Pierwszy to ignorowanie sygnałów o
zagrożeniach i trudnościach. Drugi to sztywność myślenia i działania. Kolejny –
poczucie omnipotencji, nadmierna wiara w siebie, poczucie, że jest się kimś
tak wyjątkowym, że porażka nam nie grozi. Pycha kroczy przed upadkiem.