Cichy sojusznik COVID-19 dewastuje nas od środka. Pomóc może… zmywanie

Rozmowa Andrzeja Kaniewskiego z portalu Fakt.pl z Jackiem Santorskim o wspieraniu układu odpornościowego w pandemii.

Mamy głód społeczny, ból izolacji, mamy niepokoje ekonomiczne. Natomiast wspólnym mianownikiem dotyczącym bardzo wielu ludzi jest to, że przez chroniczność stresu, na który większość nie była przygotowana, jest wydzielanie się hormonów stresu, a zwłaszcza kortyzolu. To on dewastuje nasze funkcjonowanie – mówi w rozmowie z Faktem Jacek Santorski. I podkreśla, że korzystnie na odstresowanie wpływają takie czynności jak… zmywanie naczyń.

AK Dokładnie rok temu w wywiadzie dla Faktu mówił pan o niebezpieczeństwach związanych z samoizolacją z powodu pandemii. Czy patrząc z dzisiejszej perspektywy poradziliśmy sobie z zamknięciem w domach?

JS Ostatnio słyszałem informację o 70–latkach, którzy po roku zwolnieni zostali z aresztu domowego i mogli się zaszczepić, bo kochające dzieci nie pozwalały im wcześniej wychodzić. Z jednej strony ci ludzie odczuwali ulgę, że skończyła się dla nich domowa niewola, a z drugiej odczuwali wdzięczność dla swoich dzieci, dla których zdrowie rodziców było superważne. No więc, czy ci ludzie poradzili sobie z pandemią? Co to znaczy poradzić sobie? Odpowiedź wymagałaby długiej rozprawy. Mówiąc ogólnie – jako społeczeństwo poradziliśmy sobie, ale jakim kosztem? Nie chodzi mi tylko o jednostki, ale na przykład o całe firmy. Wiele z nich walczy o dalsze istnienie, wiele upadło, jednak ich właściciele myślą mimo wszystko o próbie odrodzenia.

AK Niektórzy mówią, że dzisiaj, po roku lockdownów i restrykcji, w naszych relacjach z innymi ludźmi dominują negatywne uczucia. Narasta irytacja z powodu obostrzeń. Jak to się pańskim zdaniem rozkłada na grupy wiekowe?

JS Powodem irytacji nie są obostrzenia, lecz nasze wewnętrzne reakcje na nie. Irytacja związana z długoterminowym poziomem frustracji i niepokoju, wysokim poziomem wytwarzania kortyzolu, hormonu stresu, który jest zbawienny przez chwilę w zdarzeniach, w których trzeba się zmobilizować na chwilę, ale destrukcyjny, gdy przez długi czas utrzymuje się na wysokim poziomie.

Kilka lat temu badania nad osamotnieniem i samotnością wykazały, że deprywacja społeczna pobudza te same struktury w mózgu, co doświadczenie głodu fizycznego. Teraz życie to potwierdziło. Siłą rzeczy, spada nam odporność na próg irytacji.

AK A pozostałe uczucia?

JS Są osoby bardziej defensywne, które reagują lękiem, niepokojem, smutkiem. A są takie, które reagują gniewem, bo są bardziej ofensywne. Prowadzone przez ostatnie lata badania dotyczące osamotnienia społecznego znalazły teraz nowe zastosowanie. Osoby osamotnione społecznie zaczynają mieć reakcje zbliżone do depresyjnych, angażujących ośrodki bólu. Okazuje się, że ból społeczny i ból fizyczny mają prawie to samo podłoże biologiczne. Wyniki tych badań można dziś przenieść na nas wszystkich.

Frustracja rodzi agresję lub depresję. Na to nakłada się nowa okoliczność, której na taką skalę nie doświadczaliśmy – równo rok temu sceptycy, niedowiarkowie, domagali się podania im przykładów osób, które naprawdę zachorowały. Po kilku miesiącach mówili, żeby przedstawić im kogoś, kto ciężko zachorował. Dzisiaj spotkania zaczynają się od wyliczania, kto ze znajomych czy bliskich zachorował, kto walczy, kto odszedł. Mamy do czynienia jakby z sytuacją wojenną. Z jednej strony staramy się żyć normalnie, kochamy, pracujemy, odrabiamy lekcje, a z drugiej strony dowiadujemy się o kolejnych ofiarach śmiertelnych, braku miejsc w szpitalach, politykach, którzy wykorzystują pandemię do walki ze sobą.

AK Co jest sednem tego co ludzie doświadczają, co mogłoby być kluczem do rozwiązania tych problemów?

JS Mamy głód społeczny, ból izolacji, mamy niepokoje ekonomiczne. Natomiast wspólnym mianownikiem dotyczącym bardzo wielu ludzi jest to, że przez chroniczność stresu, na który większość nie była przygotowana, jest wydzielanie się hormonów stresu, a zwłaszcza kortyzolu. To on dewastuje nasze funkcjonowanie. Już w marcu ubiegłego roku profesor Jerzy Duszyński, prezes Polskiej Akademii Nauk, przewidział, że kortyzol, o którym od 20 lat wiemy, że może niszczyć cytokiny, działalność układu odpornościowego, będzie wspierał rozwój pandemii. W ostatnim roku pojawiło się na świecie co najmniej kilkadziesiąt doniesień naukowych, potwierdzających, że poziom kortyzolu w organizmie jest skorelowany z zapadalnością oraz przebiegiem COVID-u. Potwierdzają one przewidywania profesora Duszyńskiego. Wniosek jest taki: kortyzol służy COVID-owi. Naszym wrogiem zewnętrznym jest COVID, a wewnętrznym stres, kortyzol.

AK Jak więc przerywać nadmierne wydzielanie tego hormonu? Jaki wskazówki na dalsze radzenie sobie można podsunąć Polakom?

JS Kluczową, chociaż niełatwą sprawą, jest społeczne uczenie się takiego zarządzania swoją mobilizacją do pracy, nauki do życia i przetrwania, by nie była ona ciągła, lecz pulsująca. To znaczy, by po okresach wytężonej aktywności pojawiały się przerwy, w których powraca do nas spokój. Jego zachowanie staje się najważniejszym zadaniem. Nie chodzi tu o spokój typu wyparcie, ignorujący zagrożenia, sytuację na świecie, troskę społeczną, lecz taki, jaki można osiągnąć, odrywając się na pewien czas od natłoku informacji na temat grozy. Trzeba stworzyć sobie ramy, w których przyswajamy informacje i pilnować, by potem zrobić sobie od nich przerwę.Kolejną wskazówką, i to bardzo ważną, jest to, że cały pakiet hormonów związanych ze stresem, w tym przede wszystkim kortyzol, może być rozładowany tylko dzięki aktywności fizycznej. Należy więc narzucić sobie reżim fizyczny – róbmy codziennie po 10 tysięcy kroków, jeśli pracujemy w domu – odrywajmy wzrok od ekranu komputera, patrzmy przez okno, wstańmy od biurka, ćwiczmy raczej wieczorami niż rankami przez dwadzieścia minut i to tak, by tętno pod koniec tych ćwiczeń było dwa razy wyższe niż na początku.

Jeśli jeszcze zadbamy o to, aby się nie objadać pod wpływem nerwowych emocji, a jest to dziś zjawisko dość częste, i przynajmniej na dwie godziny przed snem odłączymy się od komputera, to mamy szansę mieć lepszy sen, który jest kolejnym czynnikiem odbudowy odporności immunologicznej. Na koniec wrócę do wcześniej wspomnianych przerw. Brytyjskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom CDC wiosną ubiegłego roku rzucił hasło, które warto sobie przypomnieć także przed świętami: "Zachowaj spokój i myj ręce!"

Różnego rodzaju doświadczenia pokazały, że takie czynności jak mycie rąk czy zmywanie korzystnie wpływają na odstresowanie, zwiększają naszą świadomość bycia tu i teraz, tworzy się mikroseans uważności, a jeśli towarzyszy temu jeszcze oddychanie przeponą, brzuszne, to jest szansa na zmniejszenie w naszym organizmie kortyzolu, który neutralizuje łagodne przeponowe oddychanie. A takich mikroseansów może być wiele.

Jeżeli w takiej chwili z czułością i troską pomyślimy o innych, także o tych nadal poirytowanych i zestresowanych, i o tych, którzy właśnie teraz chorują w samotności pomożemy i sobie, i światu. Bo wytwarza się wtedy oksytocyna, hormon neutralizujący kortyzol. Wytrzymajmy konieczność higieny i fizycznego dystansu, pamiętajmy o tym cały rok, a szczególnie w nadchodzące święta.

Autorką załączonego zdjęcia jest Magda Starowieyska.

Oryginał wywiadu znajdziesz klikając tutaj.