Samokontrola, a nie impulsywność jako droga do obejmowania stanowisk przywódczych
Kolejne studia pokazujące, że lepiej jest „odpowiadać” niż impulsywnie „reagować”, jeśli chcemy być traktowane/traktowani w rolach przywódczych jako właściwe osoby.
Jacek Santorski
Wymykające się spod kontroli zachowania prezesów i innych wpływowych osób nieustannie trafiają na pierwsze strony gazet – do tego stopnia, że niektórzy mogą uznać impulsywność za sposób na uzyskanie władzy. Nowe badania przeprowadzone przez UC San Diego Rady School of Management i Texas A&M University wykazały, że to samokontrola jest czynnikiem, który często przyczynia się do obejmowania przywódczych stanowisk.
W artykule opublikowanym w Journal of Personality and Social Psychology, badacze odkryli, że wykazywanie samokontroli wpływa na to, jak współpracownicy postrzegają siłę danej osoby oraz ile władzy jej przekazują. Naukowcy definiują samokontrolę jako tendencję do zachowywania się w sposób zgodny ze swoimi celami. W serii siedmiu eksperymentów z udziałem około 3500 uczestników, zarówno studenci, jak i pracujący dorośli czytali o sytuacji powiązanej z samokontrolą lub wchodzili w interakcje z osobami o różnym jej poziomie. We wszystkich eksperymentach osoby o wysokiej samokontroli były postrzegane jako silniejsze i lepiej nadające się do pełnienia ważnych ról niż te o niskiej samokontroli.
W jednym z eksperymentów pracujący dorośli wyobrażali sobie scenariusz, w którym kolega, którego celem jest bycie fit albo zjada duży deser albo całkowicie powstrzymuje się od deseru. Okazało się, że był postrzegany jako lepiej nadający się do obejmowania wysokich stanowisk, gdy powstrzymywał się od pobłażania sobie, co wskazywało na wysoką samokontrolę. „Nie miało znaczenia, czy współpracownik wydawał się zastanawiać przed podjęciem działania, czy po prostu działał bez zastanowienia” – mówiła Pamela Smith, profesor nadzwyczajny zarządzania w Rady School of Management i współautorka badania. „W ocenie uczestników liczyło się to, czy działał zgodnie ze swoim celem. Ten wzorzec utrzymywał się w przypadku różnych celów w naszych eksperymentach, w tym oszczędzania pieniędzy, bycia zdrowym i czytania książek”.
W innym eksperymencie grupa studentów studiów licencjackich weszła w interakcję z osobami, które wyznaczyły sobie różne cele w zakresie czytania. Niektórzy postawili sobie ambitny cel czytania 200 stron tygodniowo, podczas gdy inni bardziej umiarkowany – 50 stron tygodniowo. Wszystkie te osoby przeczytały taką samą ilość – 100 stron. Ale ci, którzy nie osiągnęli swojego celu byli postrzegani przez uczestników badania jako mniej silni. Co więcej, uczestnicy badania byli mniej zainteresowani tym, by ci, którzy nie osiągnęli swojego celu, byli liderami grupy w późniejszych zadaniach. „Aby zmotywować swoich pracowników, organizacje często chcą, aby pracownicy wyznaczali cele “stretch” – stanowiące wyzwanie i trudne do osiągnięcia. Okazało się jednak, że wyznaczenie sobie takiego celu i nieosiągnięcie go sprawia, że ktoś wygląda na mniej silnego niż wyznaczenie łatwego celu i przekroczenie go” – mówi doktorant Rady School Shuang Wu, pierwszy autor artykułu.
Zgodnie z tymi wynikami kluczem do przejmowania władzy jest nie impulsywność, a samokontrola. Z kolei osiąganie celów zwiększa atrakcyjność przywództwa, podczas gdy ambitne cele mogą przynieść odwrotny skutek. Być może warto przemyśleć cechy przywódcze i strategie wyznaczania celów…
Tekst jest naszym tłumaczeniem artykułu z portalu Neurosciensce News.