Autorem eseju jest Michał Kaźmierski, praktyk biznesu, trener i wykładowca Akademii Psychologii Przywództwa oraz studiów MBA we francuskiej szkole biznesu INSEAD. Z wykształcenia lekarz medycyny. Doświadczony lider z prawie 30-letnim doświadczeniem w sektorze opieki medycznej i farmaceutyki. Absolwent APP oraz INSEAD.
”Czuję się jak w surrealistycznej powieści…” usłyszałem niedawno od Marty, z którą prowadzę sesje coachingowe. Marta, menedżerka w dużej międzynarodowej korporacji, znalazła się w trudnej sytuacji. Z jednej strony chciała dawać coraz więcej autonomii i swobody decyzji członkom swojego zespołu, a z drugiej strony, jej zwierzchnicy dawali jasne sygnały, że interesuje ich wyłącznie wynik na koniec kwartału. Kontrolowali niemal każde działanie i grozili, że jak wyniku nie będzie to Marta stanie przed koniecznością zwalniania ludzi. Dlatego, kiedy dostała zaproszenie na cykl szkoleń dotyczących servant leadership, zorganizowanych przez centralę firmy, poczuła się zupełnie zagubiona. Nie wiedziała, jak pogodzić sprzeczne oczekiwania i komunikaty płynące od zwierzchników i z organizacji. Jak kontynuować pracę nad budowaniem zrównoważonego i trwałego biznesu, poszerzaniem autonomii i decyzyjności swojego zespołu, podczas gdy jej zwierzchnicy robili coś dokładnie odwrotnego. Sama na co dzień doświadczała z ich strony mikrozarządzania. Oczekiwano również i od niej zupełnie innego rodzaju przywództwa, z czym nie mogła się pogodzić. Wszystko to sprawiło, że Marta zaczęła zastanawiać się nie tylko, jak odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości, ale też czy nadal wiązać swoją przyszłość z obecną firmą. “Może czas szukać nowej pracy?”, zapytała mnie.
Gdy ograniczają nas własne przekonania
Pracując z liderkami i liderami znajdującymi się w podobnych sytuacjach, często obserwuję, że jedną z największych przeszkód utrudniających skuteczne odnalezienie się w tej roli są ich własne przekonania. A pośród nich znajduje się to najbardziej ograniczające, że nie mamy innego wyjścia jak tylko poddać się i działać zgodnie z oczekiwaniami szefów czy korporacji.
Wtedy też najczęściej strach i frustracja podpowiadają nam katastroficzne scenariusze tego, co się stanie, kiedy nie podporządkujemy się oczekiwaniom zwierzchników.
Marta opowiedziała mi o swoich kolegach, którzy starali się sprostać oczekiwaniom, uciekając się do doraźnych rozwiązań, np. nakłaniając klientów do przyspieszonych zakupów z dodatkowymi rabatami. Marta nie chciała tak robić, wiedząc, że tego rodzaju działania nie są korzystne dla firmy w dłuższej perspektywie. Co więcej, byłoby to sprzeczne z jej przekonaniami co do filozofii prowadzenia biznesu, którą chciała zaszczepiać w swoim zespole. Co więc leży u podstaw problemu Marty?
Niełatwa sztuka liderskiej równowagi
Nie każdy aspirujący do bycia rzeczywistym przywódcą zdaje sobie sprawę, że jedną z najważniejszych umiejętności jest zachowywanie równowagi pomiędzy nierzadko sprzecznymi interesami i działaniami, które musi pogodzić dla dobra swojego zespołu. Dylematy wynikają z trudności w pogodzeniu różnych aspektów dobrostanu organizacji. Z jednej strony lider jest odpowiedzialny za osiągnięcie dobrego wyniku, bo od tego zależy przyszłość firmy i jej/jego zespołu. Jednak nie za wszelką cenę. Dobry wynik jest powodem do dumy tylko wtedy, jeżeli odzwierciedla uczciwą i przemyślaną pracę zespołu, a nie chaotyczny wyścig na skróty. Trudne zadanie liderki/lidera polega tu na zadbaniu o swój zespół, chroniąc istniejące w nim wartości.
Dlaczego to zadanie jest trudne? Z kilku powodów:
- Ponieważ może wymagać przeciwstawienia się tym zwierzchnikom, dla których nieistotny jest sposób uzyskania wyniku.
- Ponieważ liderka czy lider nie może popaść w nadmierną opiekuńczość lub zupełną niedbałość w stosunku do swojego zespołu. Pracownicy potrzebują uczciwego lidera, którego darzą szacunkiem i mogą na niej/nim polegać w trudnych sytuacjach.
- I ostatnia, lecz nie mniej ważna sprawa: dobrostan psychiczny i fizyczny liderki/lidera jest nie mniej ważny niż jego/jej pracowników.
Jak nie tracić głowy w obliczu sprzeczności?
Wróćmy do Marty. Ważnym krokiem było dla niej uporządkowanie obrazu sytuacji i zastanowienie się nad opcjami i możliwościami. Pomógł tu sprawdzony sposób wywodzący się z nauk stoików, którzy zalecali rozróżnienie tego, na co mamy wpływ i co możemy kontrolować, od tego, na co wpływu nie mamy. Marcie bardzo przydała się wiedza o niej samej, którą zdobyła, badając swój profil osobowości. Dowiedziała się, które cechy jej osobowości mogą zwiększać ryzyko, że presja i sprzeczne oczekiwania stron mogą wywołać u niej niepokój i strach prowadzący do kierowanych emocjami, nieprzemyślanych działań sprzecznych z jej przekonaniami. Próba zaspokojenia tych sprzecznych oczekiwań w taki sposób jest działaniem z góry skazanym na niepowodzenie.
Mimo że Marta nie ma możliwości skutecznego wpływania na to, co dzieje się na rynku i na zachowania jej zwierzchników, to cały czas może w dużym stopniu kontrolować swoje działania i to, jak zachowa się w obliczu zaistniałej sytuacji.
Spokojna refleksja pomogła Marcie:
- ustalić granice, których jako liderka nie chce przekraczać,
- zidentyfikować związane z tym ryzyka,
- zaplanować krótko- i długoterminowe działania dające jej poczucie kontroli nad sytuacją i realne opcje na wypadek pojawienia się któregoś z potencjalnych ryzyk.
Innymi słowy, Marta zabezpieczyła się przed działaniem kierowanym odruchowymi, emocjonalnymi reakcjami, zamiast świadomego i przemyślanego odpowiadania na to, co się dzieje.
Podsumowując:
W przeciwieństwie do swoich koleżanek i kolegów, którzy zdecydowali się działać krótkoterminowo i nierzadko pójść na skróty, działanie Marty różniło się w istotny sposób: znając siebie i swoje wartości, Marta zorientowała się, że sytuacja wymaga ostrożności w postępowaniu, przeanalizowała sytuację, zidentyfikowała obszary, które może kontrolować i te, które są poza jej kontrolą, poszukała wsparcia na zewnątrz.
W efekcie nie pozwoliła na to, by stracić siebie w obliczu złożonej, pełnej sprzeczności sytuacji.
Jeżeli czujesz jak Marta, już wiesz, co możesz robić, kiedy ktoś oczekuje od ciebie działań nie do pogodzenia.