Nadlogiczność

"Nadlogiczność" to szósty felieton z serii pt.: "Przebić tę kopułę", autorstwa dr hab. nauk społecznych i Wykładowcy APP, Ryszarda Praszkiera.
"Dokonaliśmy rzeczy wspaniałych, możemy być z siebie dumni. A jednak czegoś brakuje. Umiemy wspaniale naśladować wzorce funkcjonowania organizacji, konferencji, prezentacji. Świetnie odtwarzamy to, co wyobrażamy sobie, że jest „zachodnie” i, dzięki temu, osiągamy to, co jest do osiągnięcia. Ciągle wszakże jeszcze nie idzie nam osiąganie nieosiągalnego. Nie jesteśmy liderami w kreowaniu nowych rozwiązań czy nowych pomysłów dla świata. Opanowaliśmy do perfekcji wnętrze „niewidzialnej kopuły”, ale nie umiemy jej przebić Co tworzy tę kopułę? I jak się przez nią przebić?..."

Jesteśmy przekonani, że wszystko powinno się układać w jakąś logiczną całość. Im bardziej racjonalnie potrafimy uzasadnić, że z A wynika B, a z B wynika C – tym lepiej. Logiczne ścieżki myślenia uspakajają: wszystko gra, bo jest racjonalne.

Tak oczywiście jest – ale tylko do pewnego stopnia: wtedy mianowicie, gdy potrzebne jest myślenie konwergencyjne, czyli takie od A do B, z jednym poprawnym rozwiązaniem. A więc przy rozwiązywaniu problemów matematycznych, analizie statystycznej, opracowaniu modelu nowego samochodu, badania wytrzymałości mostu, itp. Znalezienie jakiejś nowej, nieznanej ścieżki wymaga już myślenia dywergencyjnego, a więc takiego, w którym możliwe są dziwne skoki i łączenie zupełnie odległych, nie powiązanych ze sobą zjawisk. Trochę przerażająca ta dywergencyjność: wygląda na jakąś promocję chaosu i nielogiczności. Z drugiej strony, Johann Wolfgang von Goethe napisał, że:

to, z czym się zgadzamy, czyni nas biernymi; sprzeczności czynią nas produktywnymi.

O co mu chodziło z tymi sprzecznościami? Może to tylko takie oderwane od życia gadanie filozofa? No dobrze, to dlaczego Jeff Bezos: przedsiębiorca, inwestor, naukowiec, najbardziej znany jako założyciel i CEO Amazona powiedział, że:

spójność myślenia nie jest szczególnie pozytywną cechą i zachęcał, by zaprzeczać samemu sobie, i by wymyślać idee, które zaprzeczają poprzednim koncepcjom.

Trudno się nam z tym pogodzić: jesteśmy wychowani w kulcie logiki i spójności myślenia. A tu współczesna nam osoba, która osiągnęła tak niebywały rozwój w swojej firmie, mówi, że spójność myślenia nie jest pozytywną cechą. Może to taki „wygłup”, na który może sobie pozwolić jeden z najbogatszych ludzi na świecie Posłuchajmy więc „zwykłego” biznesmana: jeden z debiutujących na rynku przedsiębiorców mówi, że:

dla startupów sukces może zależeć od gotowości do bycia niespójnym i do zaprzeczania samemu sobie.

Co u licha? Całe życie wbijali nam do głowy, że sprzeczności są złe, a tu – nagle – bywają zachwalane? Na jakiej zasadzie? Jak pisałem w rozdziale 2, dla przebicia kopuły potrzebna jest kreatywność, a ta – zależy od plastyczności mózgu, czyli od jego gotowości do tworzenia nowych połączeń neuronalnych. Mózg, szczególnie z wiekiem, posługuje się utartymi schematami połączeń między neuronami, a to sprzyja, ale myśleniu konwergencyjnemu. Szkodzi natomiast myśleniu dywergencyjnemu, czyli gotowości do tworzenia nowych ścieżek, zaskakujących pomysłów, nietypowych rozwiązań.

Chodzi więc o gotowość mózgu do nowych, nieznanych połączeń neuronalnych. Do tego potrzeba jakiegoś otwieracza, czegoś co zadziwi i skłoni do nowego spojrzenia, czyli do tworzenia nowych ścieżek połączeń między neuronami. Takim otwieraczem mogą być paradoksy, na przykład ten mój ulubiony o kalafiorze:

Cieszę się, że nie lubię kalafiora, bo jak bym go lubił to bym go jadł, a nie znoszę tego świństwa.

Umysł się dziwi, że jak już się polubi kalafior to broń Boże nie powinno się go jeść, bo przecież jest wstrętny.

W jednej z moich książek opisałem taką hipotetyczną sytuację, jadąc do biura widzisz przed sobą nalepkę na zderzaku samochodu:

Moje przekonania nie są do publicznej prezentacji.

Do diabła, przecież właśnie publicznie właściciel samochodu demonstruje swoje przekonanie! To sprzeczność! W biurze ciągle wraca wspomnienie tej nalepki, a także inne paradoksy. Na przykład przypominasz sobie, że Yogi Berra powiedział:

W teorii nie ma różnicy między teorią i praktyką. W praktyce jest.

czy:

Nie cieszcie się, bo nie wygralibyście, gdybyśmy was pokonali.

Te paradoksy działają jak klin w twoim poukładanym logicznie umyśle. Zbijają z utartych ścieżek myślenia i otwierają nowe perspektywy. Zaczynają się pojawiać zupełnie zwariowane pomysły – jak rozwiązać problem, nad którym głowicie się na naradzie. W dodatku przypomina ci się paradoks Samuela Goldwyna:

Nigdy nie rób przewidywań, szczególnie, jeżeli tyczą przyszłości.

Twój umysł szaleje, pomysły skaczą i rzeczywiście – pojawia się nowatorskie rozwiązanie problemu, nad którym bezskutecznie – bo konwergencyjnie – debatujecie na zebraniu. Paradoksy są więc magicznym przejściem „na drugą stronę”. Ile nowych pomysłów powstało dzięki Karlowi Popperowi, który do swojego przyjaciela napisał taki oto list:

Łaskawie odeślij do mnie tę kartkę, ale upewnij się, że zaznaczyłeś krzyżykiem pole kwadratu na końcu tego listu wtedy i tylko wtedy, gdy będziesz przekonany, że w poczcie powrotnej znajdę ten kwadrat pusty.

Zaznaczyć? Ale wtedy nie będzie pusty. Nie zaznaczyć? Ale wtedy będzie pusty i Popper chce, żeby wtedy zaznaczyć. Szaleństwo! Właśnie dzięki takim magicznym kluczom do innej rzeczywistości, czyli dzięki sprzecznościom i paradoksom jest szansa na przebicie tej kopuły.

Miał więc rację Friedrich Nietzsche, który napisał:

Jest się owocnym jedynie kosztem bycia bogatym w sprzeczności.