"Nadrealność", czwarty felieton z serii pt.: "Przebić tę kopułę", autorstwa dr hab. nauk społecznych i Wykładowcy APP, Ryszarda Praszkiera.
"Dokonaliśmy rzeczy wspaniałych, możemy być z siebie dumni. A jednak czegoś brakuje. Umiemy wspaniale naśladować wzorce funkcjonowania organizacji, konferencji, prezentacji. Świetnie odtwarzamy to, co wyobrażamy sobie, że jest „zachodnie” i, dzięki temu, osiągamy to, co jest do osiągnięcia. Ciągle wszakże jeszcze nie idzie nam osiąganie nieosiągalnego. Nie jesteśmy liderami w kreowaniu nowych rozwiązań czy nowych pomysłów dla świata. Opanowaliśmy do perfekcji wnętrze „niewidzialnej kopuły”, ale nie umiemy jej przebić Co tworzy tę kopułę? I jak się przez nią przebić?..."
Stąpaj twardo po ziemi. Nie bujaj w obłokach. Nie walcz z wiatrakami. Nie śnij. Bądź realistyczny. Nie fantazjuj. Trzymaj się konkretów. Co jeszcze? Co jeszcze, w podobnym nurcie, słyszymy od dzieciństwa? Dobrze, to dlaczego Roman Polański, jako motto do swojej autobiografii napisał „Grunt to bujać w obłokach”? W końcu tworzenie filmu to jest nie tylko wizja artystyczna, ale też olbrzymie przedsięwzięcie logistyczne czy finansowe, nie mówiąc już o zarządzaniu zespołem. Musiał więc „stąpać twardo po ziemi”, ale na motto wybrał bujanie w obłokach. Bo to jest właśnie ta nasza niewidzialna kopuła: odcięcie się od wyobraźni i fantazji. Myślę, że jesteśmy specjalistami od „realnej rzeczywistości”, choć przecież zupełnie zaskakujące, odlotowe, zmieniające świat rozwiązania są ukryte w obłokach: gdzieś, po kątach i dostępne tylko z dużego dystansu: z dystansu fantazji.
Tak, dystans odgrywa tu kluczową rolę. Zrobiono taki eksperyment, słuchaczom powiedziano następującą historyjkę: więzień chciał uciec z wysoko położonego okna. Znalazł sznur, który miał połowę długości potrzebnej do bezpiecznego dosięgnięcia gruntu. Podzielił sznur na dwie części, związał je i bezpiecznie uciekł. Jak to mogło się udać? Domyślacie się? Otóż klasyczne myślenie prowadzi na manowce: wyobrażamy sobie, że „podzielił na dwie części” oznacza, że przeciął na pół – i wtedy klapa z ucieczki. Ale myślenie kreatywne podpowiada inne rozwiązanie: „podzielić na pół” może przecież oznaczać, że rozczepił sznur wzdłuż, związał te części i bezpiecznie uciekł. Na czym polegał eksperyment? Otóż podzielono słuchaczy na dwie grupy; jednej powiedziano, że to się zdarzyło w więzieniu tuż obok, a drugiej, że w innym mieście, kilkaset kilometrów stąd. Eksperyment polegał na sprawdzeniu, członkowie której z tych dwóch grup lepiej „załapią” nietypowe rozwiązanie z rozczepieniem sznura wzdłuż. Jak myślicie, która grupa okazała się w sposób istotny bardziej kreatywna? Ta, która myślała, że to się działo daleko stąd! Inne eksperymenty też potwierdzają, że dystans w przestrzeni czy w czasie znacząco wspomaga myślenie kreatywne.
A więc już coś wiemy: bezpośrednia konfrontacja, atakowanie problemów tu i teraz, wysiłek i męczące zebrania – zamykają nas w owej niewidzialnej kopule. Spojrzenie z dystansu – daje szansę na jej przebicie. Ale jak to robić? Już spieszę z kilkoma poradami. Pierwszą i najprostszą ścieżką są metafory. Nie macie pojęcia ile jest szkół stosowania metafor w poradnictwie biznesowym. Już to konsultanci sugerują metafory wojenne, proponując pracownikom wczucie się w sytuację jakiejś batalii; już to odwrotnie, odróżniają od sytuacji wojennej środowisko tzw. „niebieskiego oceanu”, w którym nie ma rywalizacji, a każdy, wychodząc ze swoich wartości, proponuje własne rozwiązania. Czego tam nie ma? Są metafory żeglarskie, a więc zespół wyobraża sobie i odgrywa rolę kierowania jachtem; są też mniej przyjemne, bo odnoszące się do gaszenia pożarów. Metafory stają się “siłą uwalniającą” spojrzenie z dystansu i – co za tym idzie – z nowej perspektywy. Prowadzą do myślenia kreatywnego i tworzą środowisko sprzyjające zjawisku „serendipity” – przypadkowemu generowaniu pomysłów – nowe rozwiązania bowiem nie powstają w ciszy izolowanych gabinetów, czy na męczących zebraniach, a często przychodzących do głowy zupełnie niespodziewanie. Nigdy nie zapomnę siły metafory opowiedzianej w zespole, w którym jedna z osób żywiła zadawnioną urazę do innego członka zespołu. Ta sytuacja zdecydowanie hamowała harmonijną pracę grupy, ale nie dała się rozwiązać żadną z klasycznych technik mediacyjnych. Powiedziałem, że sytuacja przypomina mi buddyjską przypowieść: dwóch młodych mnichów wędrowało do klasztoru. Po drodze napotkali rozległe błoto, a na jego skraju – piękną dziewczynę przerażoną, że nie może przejść. Jeden z mnichów bez namysłu wziął dziewczynę na ręce, przeniósł przez błoto i postawił po drugiej stronie. Mnisi podjęli swoją wędrówkę. Po pewnym czasie drugi mnich, w sposób widocznie napięty, wybuchł: Jak mogłeś wziąć tę nieczystą na ręce, przecież ona burzy twoją czystą świadomość! Na to pierwszy mnich odpowiedział: widzę, że ja ją przeniosłem tylko przez błoto, a ty ją nosisz w sobie cały czas… Milczenie, milczenie… i wybuch śmiechu. Osoby w konflikcie zaczęły ze sobą rozmawiać, komunikacja się przetarła, zespół ruszył ze współpracą już bez żadnych obciążeń. Zadziałała potęga przeniesienia sytuacji konfliktowej daleko stąd w czasie i przestrzeni; i, co też ważne – do innej kultury.
Innym sposobem odrywania się od realności jest tworzenie symulacji. Na przykład, odgrywanie przez członków zespołu sytuacji „za 10 lat”: wyobrażenie dalekiej przyszłości pozwala na oderwanie od krępującego kreatywność zmagania z doraźnością, a zamiast tego – „wystrzelenie” wyobraźni w daleką przyszłość. Ponadto – umożliwia eksplorację trendów przyszłości; założenie jest bowiem takie, że nowatorskie rozwiązania są już gdzieś ukryte w tyłach głowy, i trzeba je tylko jakoś odblokować. Można sobie wyobrazić niezliczoną ilość symulacji i odgrywania ról, tworzących pożądany dystans. Zdecydowanie nie warto po prostu odgrywać (powtarzać) rzeczywistości (jak to na przykład robi się w psychodramach). Warto natomiast oderwać się jak najdalej od „tu i teraz”. Symulacje nie muszę odbywać się w realu, mogą też dziać się w wyobraźni. Prosisz uczestników o zamknięcie oczu i podążanie za twoją narracją, która powinna być powolna i zostawiać sporo czasu na rozwinięcie własnych wyobrażeń. Jeżeli w rzeczywistości zespół napotkał na jakąś poważną trudność i gorączkowo szuka rozwiązania, można wszystkich poprosić o wyobrażenie sobie, że… że jesteście w dalekich górach, pokonujecie trudny odcinek. Nagle załamuje się pogoda, szukacie schronienia przed deszczem, znajdujecie nieznaną jaskinię. Wyobraźcie sobie, co się dzieje. Zapalacie latarki, szukacie po kątach, okazuje się, że jest przejście… Co dalej się dzieje? (cisza, każdy rozwija własną wyobraźnię). Nagle w ciemnościach widzicie poświatę dziwnych drzwi. Czujecie, że jest tam coś ważnego. Jak je otworzyć? Ktoś (kto?) ma przy sobie narzędzia, otwiera drzwi i widzicie… (czas na własne wyobrażenia). Powoli otwórzcie oczy, wróćcie do rzeczywistości. Niech każdy opowie o tym jak sobie wyobrażał wspinaczkę, pobyt w jaskini, co kto robił, i co się okazało za drzwiami?
W fantazjach na ogół przewija się projekcja rzeczywistych relacji, także tych podskórnych, często niedostrzegalnych lub niezwerbalizowanych. Ponadto z reguły kolejne fantazje na temat tego, co jest za drzwiami, zawierają podprogowe wskazówki, jak poradzić sobie z aktualnym kryzysem. Zakładamy, że rozwiązanie drzemie gdzieś tam w umyśle, i wspólna „wycieczka w wyobraźnię” oraz „otwarcie drzwi” pozwoli je wydobyć. Moja ulubiona fantazja sterowana to „Tysiąc lat temu, parę tysięcy kilometrów stąd”: Zamknijcie oczy. Wyobraźcie sobie, że rzecz dzieje się 1000 lat temu, jesteście reprezentacją waszego plemienia Indian na zgromadzeniu reprezentacji wielu plemion. Wasza grupa ma kilka swoich wigwamów. Zbliża się wieczór, słychać dźwięk bębna nawołujący do spotkania przy ognisku. Każde plemię ma tam zatańczyć swój taniec. Najokazalszy występ wygrywa, a wygrane plemię przejmie, do następnego spotkania, przywództwo. Wyobraźcie sobie, że pozostałe plemiona to wasi aktualni konkurenci rynkowi, też szykujący się do występu. Jak idą u was przygotowania, kto komu pomaga malować twarz, jakie wybieracie stroje (Podkładam na początku cichy, a potem coraz głośniejszy dźwięk imitujący bębny.) Idziecie na plac i siadacie w kręgu, wokół ogniska. Występują kolejne reprezentacje plemion ze swoim tańcem. Spróbujcie sobie wyobrazić ich taniec: czym oni chcą wszystkich zaskoczyć. Macie czas, występujecie na końcu. Teraz wasza kolej. Wyobraźcie sobie, że wychodzicie na środek. Jak wygląda wasz taniec? Czym różni się od tych poprzednich? Czy staracie się zaadaptować jakieś dobre pomysły poprzedników? Czas się kończy, siadacie na swoim miejscu. Powoli otwórzcie oczy. Niech teraz każdy opowie to, co sobie wyobrażał. Okazuje się, że w wyobraźni znacznie łatwiej znaleźć nowatorskie rozwiązania, symbolizowane przez taniec – konkurentów czy swój własny. W relacjach pojawiają się różne elementy dostarczające inspiracji na przyszłość. Wszystko to dzieje się z dystansu, w atmosferze rozluźnienia i zabawy, a więc pozwala na rozwinięcie kreatywności.
Tak więc Polańskiego „grunt to bujać w obłokach” nabiera istotnego sensu.