Zamiast dwa razy po 4 godziny, pracuj 4 razy po dwie

Fragment tekstu Jacka Santorskiego dla Bloga Społeczności ING - o zasadach zarządzania swoją energią w ciągu dnia w trosce o zdrowie i dbałości o rezultaty biznesowe.

Według starej chińskiej tradycji napotykamy w życiu na cztery źródła cierpienia. Pierwsze – gdy dostajemy to, czego nie potrzebujemy. Drugie – gdy nie dostajemy tego, czego potrzebujemy. Trzecie – gdy doznajemy straty tego, co było dla nas ważne. Czwarte – gdy wikłamy się w to, co nam nie służy.

Czasy się zmieniają, nowe technologie prowadzą do wygenerowania sztucznej inteligencji, a te podstawowe elementy naszej natury pozostają jakby niezmienne. W warunkach współczesnego życia i pracy te pierwotne potrzeby i mechanizmy przybierają różne formy. Jeśli zatrzymamy się przy czterech źródłach cierpienia, możemy to przełożyć na współczesną wiedzę o stresie i wypaleniu ludzi w pracy. (…)

Co jednym szkodzi, innych wzmacnia

Już w latach 70tych, 80tych zastanawialiśmy się często z Wojciechem Eichelbergerem, seniorem polskiej psychoterapii i metod rozwoju osobistego, nad spostrzeżeniem, że spotkać można ludzi, których życie nie oszczędza w zakresie tych „czterech źródeł cierpienia”, a to czego dostają za dużo, za mało, lub co tracą może dotyczyć również spraw bardziej podstawowych, niż związane z pracą, jak choroby, straty najbliższych, budząca niepokój lub protest sytuacja społeczna – i jednocześnie można odnieść wrażenie, że im to „nie szkodzi”. Mierzą się z codziennymi trudnościami i w podobny sposób przyjmują i projektują swoje pozytywne cele i przyjemności, zachowując wiarę w siebie i w świat, nie tracąc poczucia sensu. Jeśli chorują, to bardziej dlatego, że „zażądały tego” geny, niż że do choroby „doprowadzili”. Tworzyliśmy pierwsze hipotezy na temat tego czym dysponują ci, których „co nie zabija, to wzmacnia”, którzy mają szczególnego rodzaju odporność na negatywne skutki stresu, tzw. „distress”, pomimo, że go doświadczają.

Tajne składniki nieśmiertelności

Tymi czynnikami są przede wszystkim: nasze wewnętrzne nastawienie, samoświadomość, szczególne umiejętności radzenia sobie z sytuacjami trudnymi, tzw. „coping”, a przede wszystkim „przewaga energetyczna”. Sprowadza się to do tego, że odpowiednia ilość ruchu, właściwa dieta, oddychanie, a przede wszystkim świadome zarządzanie energią dnia i nocy mogą człowieka czynić „nieśmiertelnym”. (…)

Zarządzanie energią życiową

Dziś skupimy się na bardzo konkretnym modelu, na rytmie ultradialnym, podstawie zarządzania życiową energią. Jeśli twój „metabolizm energetyczny” nie jest wystarczająco dobry, pozostałe wymienione czynniki jak nastawienie, samoświadomość i kompetencje nie wystarczą, nie zadziałają. Zaczynam też dlatego od koncepcji „rytmu ultradialnego”, że ta wielkiej wagi wiedza jest najmniej rozpowszechniona z wymienionych tu czynników, choć stosują ją pośrednio trenerzy mentalni wyczynowych sportowców i sił specjalnych. Warto robić przerwy w cyklu życia, np. miesięczny albo dłuższy sabbatical. Dziś jednak zajmiemy się mocą „krótkich przerw”. Rytm ultradialny, w odróżnieniu od rytmów miesięcznych, albo rytmu dnia i nocy, to rytm 90/20. Każdy z nas, niezależnie od płci, wieku, kultury, co 90 minut gotowości do przytomności, sprawności umysłu i fizycznej wydolności, w pewnym sensie „słabnie”, dekoncentruje się, potrzebuje 20 minut wycofania i resetu. Jeśli poczuje taką potrzebę i wyjdzie jej naprzeciw, w kwadrans odzyska siłę na kolejne 90 minut.  (…)

Nauka resetu

Tony Schwartz, były trener sportowców i twórca amerykańskich programów zarządzania sobą „korporacyjnych atletów” opisał niedawno w Harvard Business Review, pod znaczącym tytułem „Paradoks Efektywności”, jak pracownicy marketingu Sony Pictures poprawili roczne wyniki biznesowe o kilkadziesiąt procent, a jednocześnie mniej chorowali i opuszczali pracę – wprowadzając w całym dziale opcję krótkich przerw co 90 minut… Zapraszamy do przeczytania całości artykułu na Blogu Społeczności ING.